Adam Mickiewcz
Chłop i źmija
W
pamiętnikach bestyjo-graficznych Ezopa
Jest
wzmianka o uczynku miłosiernym chłopa
I o
pewnego węża postępku łajdackim.
Chłop
wyszedł zimnym rankiem po chrośniak do sadu,
Aż
tu pod bramą wąż mu do nóg pada plackiem:
Przeziębły,
wpół skostniały, przysypany szronem,
Już
zdychał, już ostatni raz kiwnął ogonem.
Chłop
zlitował się nad tą mizeryją gadu,
Wziął
go za ogon, niesie nazad w chatę,
Kładzie
go na przypiecku,
Podściela
mu kożuszek jak własnemu dziecku
(Nie
wiedząc, jaką weźmie od gościa zapłatę);
Póty
dmucha, póty chucha,
Aż
w nieboszczyku dobudził się ducha.
Nieboszczyk
wąż jak ożył. tak się wnet nasrożył:
Rozkręcił
się, do góry wyprężył się, syknął
I
całym sobą w chłopa się wycela,
W
swojego dobrodzieja, w swego zbawiciela
I
wskrzesiciela!
"A
to co się ma znaczyć - zdziwiony chłop krzyknął -
To
ty w nagrodę dobrego czynu
Jeszcze
chcesz mnie ukąsić? A ty źmii-synu!"
I
wnet porwawszy dubasa,
Tnie
węża raz pod ucho, drugi raz w pół pasa.
Odleciał
ogon w jeden, a pysk w drugi kątek;
Rozpadło
się źmijisko na troje źmijątek...
Darmo
drgają
I
biegają
Ogon
za szyją, za ogonem szyja:
Już
nie zmartwychwstanie źmija.
Przytrafia
się to często, że dobry człek jaki
Niewdzięcznika
przygarnie;
Ale
trafia się częściej, że niewdzięcznik taki
Przepada
marnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz